Krzyczał ściskając rękę nieprzytomnej dziewczyny. Nie mógł uwierzyć, że lekarze nie są w stanie nic zrobić. Leżała w śpiączce już piąty miesiąc i nie było żadnych oznak życia. Czarnowłosy chłopak wyszedł z sali szpitalnej i przywalił pięścią w ścianę. Usłyszał tylko "niech się pan uspokoi" i wyszedł z budynku. Zadzwonił do menagera, że potrzebuje więcej przerwy i pojechał do domu.
- Ana, coś kiedyś tu schowała dla mnie.
Przypomniał sobie i skierował się do jej pokoju. Na łóżku leżał gruby zeszyt, który bez wątpienia był pamiętnikiem dziewczyny. Chwycił go w drżące ręce i niepewnie otworzył na pierwszej stronie.