niedziela, 22 maja 2016

Grasp the time

Jednak udało mi się uchwycić te 10 minut na napisanie posta. Ten tydzień był pełen wrażeń i szaleństwa. Począwszy od zeszłej soboty do wczoraj odpoczywałam i korzystałam z chwili wolnej przed nauką. Przede mną dzisiaj sporo uczenia, dlatego ten post "nie będzie" zbyt "długi". Jak wiecie zbliża się koniec roku szkolnego, dlatego posty jak będą się pojawiać to będą krótkie, ponieważ chciałabym się wyciągnąć. Nie mówię, że mam złą sytuację, ale jednak zawsze pod koniec roku jest jeszcze szansa na lepsze oceny, więc czemu by nie skorzystać? :) Koniec o szkole, teraz o tym co się działo ostatnio.

Noc muzeów





Na początku miałam nie jechać, ponieważ pogoda była nie za ciekawa. Jednak potem stwierdziłam, że będę żałować i pojechałam, a właściwie pojechaliśmy: Ja, moja przyjaciółka i jej brat. Zwiedzanie zaczęliśmy od Muzeum Historii Żydów, jednak widok kolejki zmusił nas (mnie i Ewę) do odwiedzenia kolejnego punktu. 


Pozwiedzaliśmy trochę Stare Miasto, zaliczyliśmy kilka punktów (zapisaliśmy się do gry terenowej), zjedliśmy tradycyjnie gofry i rurki z bitą śmietaną ♥ "Bo nawet najmniejsze rzeczy sprawiają nam dużo radości"





"Nawet w nas dzieje się prawdziwa historia, tylko trzeba umieć ją zauważyć" 


Udało nam się też załapać na pokaz "ognistych ludzi" (jak to ja ich nazywam) "Widać, że nie bali się ognia, oni nim żyli".






Dzięki tej wycieczce zrozumiałam jak wiele straciłam siedząc wciąż w domu i pozwalając się więzić. Nie żałuję, że pojechałam bo czuje, że zaczęłam żyć na nowo. Jedna przygoda zapoczątkowała cykl kolejnych ♥ Jak to powiedział Święty Augustyn "Świat jest książką i ci, co nie podróżują, czytają tylko jedną stronę".

Festiwal kolorów
(Pierwsze zdjęcie umieszczone poniżej nie jest zrobione przeze mnie)




Co prawda zrobiłam tylko dwa zdjęcia, ale tylko z jednego powodu - szkoda mi było niszczyć aparat. Jadąc na ten festiwal bałam się, bo to była taka moja pierwsza poważna impreza na którą musiałam jechać sama jednak RAZ SIĘ ŻYJE prawda? :) Na miejscu była już moja siostra ze swoją przyjaciółką i dziewczyna, z którą przyjaźniłam się przez ponad połowę swojego życia. Nie wiem czy nadal mogę ją nazywać swoją przyjaciółką, ponieważ odkąd się przeprowadziła kontakt między nami się urwał. Ale jedno wiem na pewno - spędziłyśmy tyle lat razem i znamy się na wylot, a więź między nami pomimo zerowego kontaktu wciąż jest tak silna jak na początku. "Czasem, gdy dobrze się kogoś zna, jedno spojrzenie, uniesienie brwi czy zaciśnięcie warg mówi więcej niż całe godziny gadania". Było naprawdę cudownie, nigdy tak dobrze się nie bawiłam. Zdziwiło mnie to jak wielu ludzi mnie zaczepiało mówiąc "Pamiętasz mnie?", "To ja!", "Jeny, ale się zmieniłaś". To byli ludzie, których znałam z różnych wyjazdów i naprawdę, gdzie się nie ruszyłam każdy musiał się ze mną przywitać. Jak powiedziałam o tym mojej mamie, to stwierdziła "Po prostu nie jeździłaś na takie imprezy i nie wiedziałaś" ma rację. Ale teraz będę jeździć. Zrobiłam wiele szalonych rzeczy typu: Nosiłam z dziewczynami kartonik z napisem FREE HUGS i zbierałam przytulaski. Naprawdę było tego dużo...

Niezdara


4 komentarze:

  1. Pełno wrażeń i szaleństwa. Super! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Podróże kształcą" Jak widać nie tylko umysł ale i serce :) Można powiedzieć że jesteś przyjacielem świata :D skoro tyle osób Cię wita. Rozrywka pewnie nie do opisania, to co tutaj zamieściłaś to tylko cząstka tego co czułaś :) Czekam na więcej relacji z innych wypadów ;)
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne zdjęcia :D ! Dobrze że postanowiłaś pojechać ;) Genialne miejsca *0* Mamy nadzieję że wypoczęłaś. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne wydarzenia! Ja miałam wziąć udział w krakowskiej Nocy Muzeów, jednak nie dałam rady... A tegoroczny Festiwal Kolorów jeszcze przede mną ;)

    Zapraszam --> www.tangledstories314.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń