3 LATA WCZEŚNIEJ
Anabell
- Anabell! Rusz ten kuperek i zejdź łaskawie na śniadanie!
Kiedy usłyszałam ten skrzekliwy głosik swojej przyjaciółki, z którą mieszkam od kilku miesięcy, zaśmiałam się pod nosem i zbiegłam na dół. Podbiegłam do Emmy i dałam jej soczystego buziaka w policzek jak zobaczyłam naleśniki.
- Wiesz, że nie musiałaś?
Spytałam się jej uważnie patrząc jej w oczy. Rzadko kiedy robiła naleśniki więc wiedziałam, że coś jest na rzeczy.
- Co się stało?
Usiadłam obok i przerzuciłam swoje długie czarne włosy na bok nie odrywając wzroku od przyjaciółki. Emma odłożyła talerze na bok i wtuliła się we mnie płacząc jak małe dziecko. Już wtedy wiedziałam, że przyszły wyniki badań ze szpitala. Pokręciłam głową nie mogąc uwierzyć, że wszystko wymyka mi się spod kontroli.
KILKA TYGODNI WCZEŚNIEJ - RETROSPEKCJA
Spacerowałam sobie chodnikiem powłócząc nogami i wkurzając się na dzisiejszą słoneczną pogodę. Zawsze starałam się patrzeć na świat przez te przysłowiowe różowe okulary, jednak dzisiejszy dzień wydawał się być inny. Odkąd wstałam jakoś źle się czułam i nic mi się nie chciało. Nie minęła minuta od moich rozmyślań jak poczułam coś mokrego na brodzie, wyjęłam chusteczkę i dyskretnie wytarłam twarz. Chciałam ją wyrzucić do kosza, jednak czerwone zabarwienie przyciągnęło moją uwagę i lekko przestraszyło. Usiadłam na ławce i pochyliłam głowę w dół, żeby krew na spokojnie ściekła. Niestety nie pamiętam co się działo później bo obudziłam się w białej i śmierdzącej sali szpitalnej. Zrobili mi jakieś badania i po kilku dniach wypuścili do domu. Wyniki niektórych badań miały przyjść pocztą, dlatego oczekiwałam najgorszego.
KONIEC RETROSPEKCJI
- Ana, tak mi przykro. Jakby nie mogli tego zbadać od razu.
Głos mojej przyjaciółki dobiegał jakby z daleka, nie mogłam przyswoić tego, że mam raka. To było zbyt wiele jak dla mnie. Jednak tego dnia postanowiłam korzystać z życia jak się da i spróbować poddać się leczeniu...
Niezdara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz